czwartek, 12 czerwca 2014

Niemoc...

 Dzisiaj będzie smutno,przywrócone wspomnienia z 3 lat wstecz.. Niestety są sytuacje,które mogą spotakć każdą z nas... od tamtego momentu zrozumiałam coś bardzo ważnego, zrozumiałam jak ważna jest dla nas osoba,która zaczęła żyć w nas i nie ważne do kogo będzie podobne, ani jaki kolor będzie miało oczu, czy włsosów. Ważne staję się dla nas żeby wytrwać do końca, urodzić zdrowe upragnione dziecko.

Mam kilka znajomych które straciły dziecko przedwcześnie, krótko mówiąc poroniły.
Gdy te sytuacje je dotkneły ja byłam na etapie studiów...
Dopiero co skończyłam te upragnione 18 lat i nie było mi w głowie rozumienie tragedii jaką jest strata nienarodznonego dziecka. Takie widomości spływały po mnie jak po kaczce, przykre ale prawdziwe.

Jednak gdy przyszedł moment,że sama pragnęłam DZIECKA jak niczego innego wcześniej, tematy o poronieniu omijałam szerokim łukiem,ba wogóle takie nawet mi na myśl nie przychodziły.
 
Gdy  zaszłam w ciąże miałam koleżankę ,która już była ciężarówką od dobrego miesiąca lub więcej. Poleciałam do niej żeby się pochwalić swoim szczęściem. Wpadam radosna jak skowronek, od drzwi z uśmiechem na twarzy wykrzyczałam swoją dobrą nowinę a zaraz po tym zaczęłam mówić o naszych spacerach  z wózkami,że razem będziemy czekać na poród,...itd.itd.itd.

Gdy nagle tą moją nieokiełznaną radość zabija zdanie które pada  z jej ust 
"Ja już na nic nie czekam.." ona cichnie...
 Mi oczy bieleją- wychodzą na wierzch,na usta pcha się "dlaczego?! co się stało?!" jednak brak odwag,brak tej pieprzonej odwagi żeby wtrącić jej się w zdanie,czekam...
Ona kończy "..poroniłam 3 dni temu..." 

Z mojej twarzy zniknął uśmiech w sercu zagościł straszny smutek, wręcz poczułam ukłucie w brzuchu, zasłoniłam go rękoma, jakbym chciała ,żeby moje dziecko nie słyszło tego co się w tamtym momencie działo... Ja już w tamtym momencie kochałam tą mała fasolkę nad życie, moje malutkie dziecko, moje idealne wymarzone dziecko.

...jedyne co mogłam wydukać przez łzy, które napłynęly mi do oczu   : "strasznie mi przykro". Przytuliłam ją,patrzyłam na jej wychudzoną smutną twarz, nasze łzy mówiły więcej niż tysiąc słów,które w takiej sytuacji nie pomogą, nie zmienią już nic....

 poszłam do swojego mieszkania i..... i płakałam jak dziecko..
Mój partner stał jak wryty, gdy zobaczył mnie w jakim stanie weszłam do domu,nie potrafiłam mu powiedzieć co się stało. 

Tylko łzy, dużo łez...

Dopiero ta sytuacja uświadomiła mi,że poronienie to straszna trauma,największe nieszczęście jakie może spotkać kobietę nienarodznonego dziecka.


...nie wyobrażam sobie co ona wtedy mogła poczuć , mało tego nie wyobrażam sobie co ona wtedy czuła....

Wiem jak ja się poczułam mówiąc jej o swoim największym szczęściu, gdy ona przeżywała swoją największą tragedię..

4 komentarze:

  1. Smutne, ja zawsze boję się takich sytuacji, jak rozmawiać z takimi osobami, co powiedzieć :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciężko rozmawiać, dlatego , ok zabrzmi to dziwnie,ale ciesze się ,że mamy łzy one zastępują nam tysiące słów, ...

      Usuń
  2. Smutne i okropne. Jednak często te poronienia są potrzebne. Wiem, że to okrutnie brzmi, ale organizm nie odrzuca zdrowego dziecka, chyba, że nastąpił wypadek czy uszkodzenie mechaniczne (np. uderzenie, itp.). Pracując z dziećmi, które są tak bardzo chore, mają uszkodzone narządy, a ich życie to jedno wielkie cierpienie, i ich bliskich to naprawdę nie widzę sensu w ratowaniu ciąż, które wiadomo, że kończą się tak jak w poprzednim zdaniu. Przykre to bardzo, ale czasami lepiej jak kobieta poroni, niż miałoby się urodzić dziecko chore, które męcząc się przeżyłoby tylko kilka miesięcy. Oczywiście to moje zdanie i wiem, że jestem wyjątkiem w tym temacie. Ale za dużo napatrzyłam się w życiu na dziecięce cierpienie i za dużo bliskich mi małych pacjentów pochowałam, żeby mieć inne zdanie :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zgadzam się. Dzieci chore niestety albo przedwczesnie umierają, albo żyją dużo dłużej niż im wywróży jakiś lekarz a rodzic poświęca swoję życie i ciągle się martwi co się stanie z jego dzieckiem jakby go zabrakło A trauma po pochowaniu dziecka już żyjącego jest jednak dużo większa od poronienia. Jednak sam fakt,że kobieta poroni często jest ignorowany,bardzo szybko zapominany a kobiety,które to przeżyły jednak pamiętają...nigdy nie zapomną..

      Usuń