środa, 13 sierpnia 2014

Czekam na ODLOT


Jak wiecie na urlopie byłam z Urwisem sama, nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni.
.
  Samotna podróż z 2,5 letnim dzieckiem pełnym energii nie należy do najłatwiejszych, ale w tym roku było dużo łatwiej. Choćby sam fakt ,że Urwis wsiadł do samolotu SAM  i  z  entuzjazmem ,czyli w podskokach i okrzykach! Tego jeszcze nigdy nie było.
 
      Najgorsze odcinki trasy przed wejściem na pokład samolotu:
  • kolejka przed odprawą , oczywiście zależna od wielkości lotniska
  • sama odprawa, ściąganie butów, pasków, sobie i dziecku.
  • przeszukiwanie, gdy na bramce włączy się alarm. Niestety dziecku ciężko wytłumaczyć, że ten pan tylko sprawdza czy nie mamy ukrytych "fantów". A jeszcze gorzej było jak mnie przeszukiwali, Urwis nie rozumiał co się dzieje. Płacz , krzyk no chwila koszmaru.

  • czekanie na otwarcie bramki z naszym nr. lotu, przeludnienie na lotniskach sprawia, że siedzi się na walizkach- dosłownie.
  • kolejka do odprawy paszportowej przed wejściem na poczekalnie naszego wylotu, także zależne od lotniska i kierunku lotu
  • kolejka do samolotu. Oczywiście można wykupić bilet z wejściem" piorytetowym", jednak gdy ma się wózek aż do samego wejścia do samolotu, przy składaniu wózka i oddaniu załodze, która ma go załadować do luku bagażowego, nasz" piorytet" wejścia na pokład samolotu traci ważność, także szkoda pieniędzy. My w tym roku weszliśmy na pokład jako jedni z ostatnich.
  • kolejna kolejka do odprawy paszportowej, niestety ta trwa najdłużej
To by było na tyle na  temat "CZEKAM NA ODLOT" ;) Niestety tych wszystkich kolejek nie da się ominąć, więc na pewno każdy z Was podróżujący samolotem z małym dzieckiem wie co to znaczy. Marudzenie Urwisa i wymyślanie dla niego  zabaw siedząco-uspakajających nie jest łatwym zadaniem  , ale od czego ma się telefon z aplikacją "ANGRY BIRDS " ;)
 Później już jest tylko przyjemnie, no dobra powinno być  całkiem znośnie,  jeżeli kolejka do toalety nie jest długości samolotu a obsługa jest wyrozumiała i miła to naprawdę , lot jest całkiem przyjemny ;)
W tym roku nasza podróż była prawie idealna, oczywiście to przez to że Urwis już coraz starszy i bardziej samodzielny i przede wszystkim mądrzejszy.  Było dużo spokojniej niż w zeszłym roku. Najbardziej pocieszające ,że teraz będzie już tylko lepiej, bo Urwis z nieokiełznanego brzdąca robi się charakternym, ale bardziej usłuchanym chłopcem.
 
 
 
Fotki bardziej przyziemne i na ulubionym rowerze, czyli nasz standardowy " day out ";)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 Urwis:
bluza H&M
spodnie GAP
buty NEXT

piątek, 1 sierpnia 2014

Wakacje w mieście = pobyt u Babci

 
     Wakacje kojarzą się z piękna słoneczna pogodą , z czasem wolnym od pracy, szkoły i innych trosk codziennych. Wielu osobom wakacje kojarzą sie z piaskiem, plażą i morzem. U nas taki widok to codzienność , mieszkamy nad morzem. Niestety Angielska kapryśna pogoda psuje nam szyki, słońca mamy jak na lekarstwo, częściej chmury i silne wiatry. Dlatego nie żałuje, gdy w okresie wakacyjnym wyjeżdżam z cichego małego miasteczka do dużego głośnego miasta a plaże zamieniam na ogród.
    W ciągu całego roku Urwis kontakty z rodziną babcie, ciocie, wujkowie utrzymuje na SKYP-ie co w ogóle nie odzwierciedla spotkania twarzą w twarz.  Niestety takie są uroku mieszkania z dala od rodziny.To,że babcia jest ważna nie trzeba nikomu uświadamiać.
    Dla mnie moja babcia była bardzo ważną osobą w życiu, niestety musieliśmy ją pożegnać na początku tego roku :/ nadal ciężko mi się z tym pogodzić. Wiem jak ważne były dla mnie i mojego brata wakacje u dziadków, chce żeby Urwis kojarzył właśnie wakacje z wyjazdem do babć.
    W tym roku wakacje u babci były naprawdę udane. Pogoda nam dopisała ,były upały, których w pewnym momencie miałam już dosyć i cieszył mnie nawet 10 minutowy deszcz z błyskawicami w tle.Urwis wykorzystał babciny ogródek w 100% , zaraz po przebudzeniu gotów był już do wyjścia.
Babcia również w tym roku była przygotowana na przyjazd wnuka, wyposażona w ulubione autka Urwisa, czyli straż pożarną i karetkę zabrakło jedynie policji jednak mini autobus sprawił ,że nawet duże wydające dźwięki samochody były na drugim planie . ;)
  Babcia ma mini ogródeczek, gdzie codziennie zaopatrywaliśmy się w świerze pomidory i ogórki. Smak nieporównywalny z tymi ze sklepu ,mniam :)
  Zaletą dużego miasta jest możliwość korzystania z tramwajów i metra , na co dzień mamy tylko do dyspozycji autobusy miejskie, dlatego Urwis był w 7 niebie, gdy wsiadał do tramwaju. Naszczęście żadna wysiadka nie skończyła się płaczem, bo i tak bywało. ;)  W dużych miastach są również piękne parki ,które oczywiście odwiedziliśmy i korzystaliśmy z atrakcji jakie tam są dla dzieci.
Ulubioną atrakcją była fontanna w parku-lesie, gdzie spędziliśmy jeden cały dzień. Ogólnie cały urlop był udany , mam nadzieję ,że następnego roku będzie jeszcze lepszy ;)Jednak jak wiadomo nie od dzisiaj wszystko co dobre szybko się kończy .
  Wróciliśmy i witamy się ponownie z Wami kochani, bo ostatnio Was zaniedbywałam. Ale wiecie jak jest, na wakacjach lepiej ograniczyć trochę internet i pobyć z rodziną.
 Także zapraszam na kilka kadrów ,ciężko było wybrać ,ale coś tam się udało ;)

Na ogrodzie
 






 
Plac zabaw
 










 
 Park chiński
 









 
Park w lesie